-kiedy będę mogła wyjść? Josh może więc ja też powinnam- podniosłam lekko głos,
-nie martw się, jak będzie taka okazja to zostaniesz o tym poinformowana- Megan jak zawsze mnie zbyła.
Zdenerwowałam się, ale po nieprzespanej nocy nie miałam siły ani ochoty na kłótnię. Nawet nie chciałam wychodzić. Nie miałam po co, ale czułam straszny głód narkotykowy, musiałam coś wziąć bo inaczej nie będę w stanie normalnie funkcjonować. Oczywiście miałam tabletki, ale one mi już nie wystarczały, potrzebowałam czegoś mocniejszego.
Aby skierować myśli na inny tor usiadłam na ławce na przeciwko recepcji i wyciągnęłam książkę która zaczęłam wczoraj czytać.
Opowiadała o nieszczęśliwej rozwódce, mieszkającej z córką. Kobiety były bardzo biedne, jednak pewnego dnia jedna wygrała na loterii a ich życie obróciło się o 180 stopni.
-o, może Violet oprowadzi kolegę, ja w tym czasie chciałabym porozmawiać z panem na osobności- usłyszałam moje imię i zorientowałam się że cały czas obok recepcji stały trzy osoby. Megan, starszy pan i chłopak- mniej więcej w moim wieku, może starszy. Mężczyzna był zgarbiony i niski, jego głowę zdobiło kilka siwych włosów, takie samego koloru były wąsy zasłaniające usta. Oczy opiekuna wszystko bacznie obserwowały przez duże okulary.
Obok Niego stał chłopiec, był w moim wieku, może starsze. Jego mięśnie opinała białą koszulka kontrastująca z ciemnymi jeansami. Miał ciemne włosy i piękne oczy, które były tak ciemne że nie dało się odróżnić źrenicy od tęczówki, nawet stojąc kilka centymetrów od twarzy chłopaka. "Wygląda jak bad boy" pomyślałam i uśmiechnęłam się lekko pod nosem. W tym momencie popatrzyłam na dwie pozostałe osoby, cała trójka cały czas mnie obserwowała. Wstałam i rzuciłam ciche "chodź",
-gdzie idziemy?
-nie wiem, pokaże Ci co gdzie i sobie pójdę a ty rób na co masz ochotę, chociaż tutaj to chyba nie możliwe,
-no właśnie, długo tu jesteś?
-wystarczająco. Dlaczego Cię tu przywiózł?- musiałam zadać to pytanie, nie obchodziło mnie to w prawdzie, ale chłopak miał coś w sobie i to sprawiało że miałam ochotę czegoś się o Nim dowiedzieć,
-przestał sobie ze mną radzić, po prostu. A ty?- tego pytania się bałam, nie lubiłam opowiadać dlaczego jestem w psychiatryku,
-nie ważne, nie lubię o tym gadać, zwłaszcza komuś komu nie ufam,
-rozumiem, ja też boję się zaufać ludziom, nie powinnaś się bać ..
-aha- powiedziałam a w myślach zastanawiam się dlaczego każdy próbuje mi wytykać błędy i mówi co mam robić,
-nie obchodzi Cię co mam do powiedzenia?
-nie dbam o to,
-kto Cię zranił?
W tym momencie usiedliśmy na korytarzy, chłopak siedział pół metra ode mnie więc nie widział moich zaszklonych oczu. Przypomniał mi Josha, to on mnie tak naprawdę zranił, nikt inny,
Chciałam jeszcze raz przyjrzeć się chłopakowi, siedział zamyślony nie zwracając na mnie uwagi, pomyślałam że nie jest zbyt przystojny, jednak ma coś w sobie. Coś co sprawia że można go kochać, można mu ufać.
*************
Zostałam obudzona przez pracownice szpitala, byłam tu
dopiero trzeci dzień więc nie zdążyłam poznać personelu. Kobieta miała na imię
Bridget, poinformowała mnie, że mam godzinę czasu aby przygotować się na wizytę z psychologiem.
Nie tracąc czasu ruszyłam w stronę łazienki. Wzięłam szybki prysznic po czym wróciłam
do pokoju. Znów zatraciłam się w pięknym
widoku, ogród wyglądał magicznie. W oddali zauważyłam parę osób które
przechadzały się po alejach, trochę mnie to zadziwiło bo była dopiero
dziewiąta.
- Jesteś już gotowa ?– usłyszałam glos Bridget, wydawała się
naprawdę miła.
- Prawie– odpowiedziałam cicho, nałożyłam bluzę po czym ostrożnie rękawem zakryłam wszystkie blizny – już możemy iść – posłałam kobiecie uśmiech. Bardzo bałam się rozmowy z psychologiem, wiem że będę musiała odpowiadać na jego pytania dotyczące samookaleczenia i dwuletnim głodzeniu się. . . najgorsze jest to, że nie znam na nie odpowiedzi.
Szłyśmy dłuższą chwilę, Bridget jest naprawdę ciepłą osobą.
- To tutaj – kobieta wskazała na drzwi – Powodzenia – posłała
mi ciepły uśmiech i zaczekała aż wejdę do środka.
-Dzień dobry Destiny – zobaczyłam młodą kobiete. Powitała
mnie ciepłym uśmiechem.
- Dzień dobry – odwróciłam się aby zamknąć drzwi – Dziękuję
– powiedziałam do Bridget, która jeszcze była na korytarzu.
- Więc najpierw się przedstawię jestem Danielle i od dzisiaj będziemy się spotykać codziennie.
Mam nadzieję że nasze spotkania pozwolą nam rozwiązać wszystkie twoje problemy.
- Teraz sobie usiądź – tak też zrobiłam zajęłam miejsce naprzeciwko
kobiety – Czy jest coś o czymś chciała byś porozmawiać ? – czułam na sobie
wzrok Danielle, nie zapytała się wprost o cięcie się i problemy z jedzeniem ale
czułam, że o to właśnie jej chodzi.
- Nie, nie chcę o niczym rozmawiać – spuściłam głowę.
- Dobrze, nie musisz nic mówić, wiem że dla ciebie to trudna
sytuacja. Nowe miejsce, nowi ludzie ale uwierz mi za parę dni się tutaj miarę zaklimatyzujesz.
- Mam taką nadzieję.
Siedziałyśmy w ciszy godzinę, nie spodziewałam się tego,
myślałam że będą mi zadawać dużo pytań . .
- Na dzisiaj to tyle, widzimy się jutro o 11.
- Dobrze – skierowałam się w stronę drzwi – Dziękuje – posłałam
kobiecie uśmiech a ona go odwzajemniła.
Nie wiedziałam gdzie mogłabym pójść. Nie znałam dobrze tego
budynku nie miałam pojęcia co można tu robić nie chciałam marnować całych dni w
pokoju. Postanowiłam pójść do ogrodu, bardzo mi się podobał więc czemu nie.
Byłam już koło drzwi wejściowych gdy nagle wpadła na mnie jakaś dziewczyna.
-Nic się nie stało.
- Ty jesteś ta nowa prawda ? Ja jestem Rose - dziewczyna ciągle się uśmiechała.
- Tak . . jestem
Destiny.
- Miło mi Cię poznać, idziesz do ogrodu ?
- Mam taki zamiar.
- Mogę iść z tobą ? – uśmiech nie schodził z twarzy
dziewczyny.
- Naprawdę chcesz ze mną iść ? – byłam trochę zdziwiona
propozycją Rose.
- Pewnie, że tak! Będziemy mogły się bliżej poznać.
Wyszłyśmy na zewnątrz, pogoda była naprawdę ładna. Spacerowałyśmy dłuższą chwilę dopóki nie doszłyśmy nad jezioro, wyglądało naprawdę ślicznie już dawno nie widziałam tak pięknego miejsca.
- Może usiądziemy ? -
zaproponował Rose.
- To dobry pomysł - Siedziałyśmy trzy godziny rozmawiając, ze sobą i oglądając całe piękno i spokój które nas otaczało.
*
*
Wróciłyśmy do środka, dziewczyna zaproponowała mi ze mnie trochę
oprowadzi. Cieszyłam się ponieważ teraz będę wiedziała gdzie jest dane pomieszczenie.Widziałam bibliotekę i parę innych ciekawych miejsc, na koniec
skierowałyśmy się w stronę stołówki ponieważ teraz była pora obiadowa. Rose pożegnała
się ze mną i udała się do grupki dziewcząt. Skierowałam się po jedzenie a potem
w stronę stolika który był pusty. Dłuższą
chwilę patrzyłam się w zawartość talerza.
Wróciłam do pokoju i zauważyłam Violet która siedziała na
swoim łóżku.
- Co się dzieje – nie wiem czemu zadałam jej to pytanie. Ona
nawet mnie nie lubi. Dziewczyna nie odpowiedziała. Mam z nią mieszkać więc
postanowiłam jakoś z nią porozmawiać. Podeszłam bliżej niej i usiadłam na rogu
jej łóżka, z tej odległości doskonale widziałam świeże rany dziewczyny – Co się
stało ? – Popatrzyłam Violet prosto w oczy.
- Jak to moja ? Nawet nie zamieniłam z tobą zdania . . . . .
- Nie musiałaś. . . Jesteś tu dopiero trzeci dzień, a już
drugiego przespałaś się z chłopakiem którego ledwo znasz - Nie mogłam uwierzyć
w to co właśnie usłyszałam, skąd ona wzięła w ogóle taki pomysł.
- Ale ja. . .
chyba się zakochałam w tym opowiadaniu, jest naprawdę ciekawe, imponuje mi. w szczególności spodobał mi się poprzedni rozdział, był niesamowity .___. pozdrawiam ciepło i życzę weny na następne xx
OdpowiedzUsuńwww.lastyearwithlou.blogspot.com - zapraszam na nowy rozdział
www.ihatemyperfection.blogspot.com - nowy blog
Dziękujemy < 3
UsuńViolet&Des. xx
Weszłam tutaj tylko po to aby dodać komentarz ,ale zaczęłam czytać i aż się popłakałam XD Chyba zacznę czytać twoje opowiadanie.
OdpowiedzUsuńTak czy siak:
Z góry przepraszam ,ale nie znalazłam zakładki SPAM.
[Spam]
"Cudownie jest układać sobie w głowie idealny plan na wieczór, który szlak trafia, bo twój były coś sobie ubzdurał i mimo rozmowy i wszelkich wyjaśnień nic do niego nie dotarło.
-Nie chcę wyjść na egoistę, na chama który niczego nie docenia. Przykro mi Jasmine, że spieprzę Twój dzień, tak perfekcyjnie zaplanowany, przez twoją rodzinę i idealnego chłopaka.
-O czym Ty mówisz ? – zapytał Horan, opierając się na krześle.
-O tym ,że Jasmine powinna być ze mną ,a nie z tobą-warknął."
Jeżeli jesteś ciekawa co dalej się wydarzy zapraszam:
http://reason-to-smilex.blogspot.com
Dziękujemy < 3 .xx
UsuńDes.&Violet < 3
Bardzo mi się spodobał ten rozdział, a na końcu posta strasznie było mi smutno. Szkoda mi Destiny... Czekam na kolejny rozdział &. życzę weny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Leighton xx
~ Zapraszam także na:
http://i-know-it-is-more-than-friends.blogspot.com/
Dziękujemy :)
UsuńCzekam na następny rozdział u Ciebie < 3 Des.
OJ JAKIE ŚWIETNE <3
OdpowiedzUsuńŚwietne :) Fajnie piszesz.
OdpowiedzUsuńSpam!
Inna niż wszystkie,pełna tajemnic,niewyjaśnionych sytuacji historia.Całkeim zwyczajna,jednak intrygująca...sprawdź sam na: http://moj-czas-waznosci.blogspot.com/
Dośka i Eve ;*
Dziękujemy :)
Usuń+ Czekam na 1 rozdział u ciebie < 3 Des.
Strasznie mi szkoda Destiny. Koniec taki smutny ! ; c
OdpowiedzUsuńRozdział super ; )
Mam nadzieję, że ułoży się jej.
Sory, że z anomia.
Isiia <3.
aż łezka się kręci w oku...ale ekstra imagin!
OdpowiedzUsuńhttp://fullofonedirection.blogspot.com/ zapraszam do siebie!
Dziękujemy < 3
UsuńSuper, świetne. Pisz dalej. Masz niesamowity talent <33
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego onedirectionandrose.blogspot.com
Dziękujemy .xx
Usuńbardzo fajnie piszesz podoba mi się twój bloga :D
OdpowiedzUsuńzapraszamd o mnie http://wlasnietutaj.blogspot.com/
jeeej świetny rozdział ♥ mam nadzieję, że wszystko między dziewczynami się ułoży ;* czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie, pojawił się 3 rozdział ;) http://socanwedoitalloveragain11.blogspot.com/
Dziękujemy < 3
Usuń